wtorek, 29 grudnia 2015

Myślę, że mi to wybaczy..

Wiem, nie było mnie, ale już jestem! Wróciłam, nie wiem na ile, ale na tyle na ile mi czas pozwoli. Obecnie mam go za dużo ze względów zdrowotnych. Liczę, ze ktoś zostawi komentarz :) Obiecuję kolejny w niedługim czasie ~ Paulina
__________________________________________________________________________________

Przez 2 minuty stałam jakby wryta i nie dowierzałam w to co sie właśnie odbywa, dopiero Ola doprowadziła mnie do "porządku". - Zuzaa, Zuzka! Spokojnie, oddychaj, Mario jest silny, da sobie radę - Olka Ty nic nie rozumiesz.. Czuje sie winna tego co sie stało, oni wtedy pokłócili sie o mnie.. To moja wina! - Zuzka ja o wszystkim wiem, ale to nie Twoja wina, nie martw sie.. W tym momencie zadzwonił moj telefon -Zuzka, gdzie Ty jestes, byliśmy umówieni.. Kochanie stało sie coś? -Marco.. Przepraszam, bo Mario.. - mówiłam szlochając -Mario leży sobie w szpitalu, bądź spokojna -Ty nie rozumiesz.. On właśnie jest na bloku operacyjnym.. - wybuchłam jeszcze większym płaczem - Co?! Gadałem z nim przecież przed treningiem.. - Przyjedziesz? -zapytalam drzącym głosem - Kochanie juz jadę! - odpowiedział przerażony Minęło ponad pół godziny, czas dłużył mi sie niemiłosiernie, w końcu w szpitalu pojawił się Marco, usiadł obok mnie na korytarzu, wtuliłam się w niego ciągle płacząc i nawet nie wiem kiedy zasnęłam..
Jak później się okazało, po niecałych 40 minutach snu obudziłam się z przerażeniem w oczach i jeszcze mocniej przytuliłam się do torsu młodego Niemca
- Zu stało się coś? - zapytał z przerażeniem
- Niee, znaczy.. miałam bardzo dziwny sen, Ty w nim byłeś i ja i Mario i moi rodzice, brat.. - przypominałam sobie
- To tylko zły sen kochanie, nic złego Ci nie grozi - powiedział całując mnie w czoło - opowiesz mi co Ci się śniło?
- Tak.. Właśnie miałam odlatywać do Polski na zgrupowanie i dostałam dziwny telefon od Jurgena..
- Od mojego trenera? - zapytał zdziwiony
- Tak.. to było dziwne, powiedział mi, że mam uważać a potem nagle się rozłączył bez pożegnania.. Ja przeszłam odprawę, wsiadłam do samolotu i po przylocie do Polski okazało się, że.. - nie potrafiłam przypomnieć sobie końca snu
- Że co? - dopytywał
- Nie pamiętam, ale wiem, że stało się coś złego.. - odparłam

W tym samym momencie zakończyła się też operacja Mario i lekarze zaczęli wychodzić z sali operacyjnej, od razu skoczyliśmy z Marco na równe nogi
- Panie doktorze, co z nim? - pytał Niemiec
-Wyjdzie z tego, prawda? - dodałam
- Z Panem Götze wszystko w porządku, lecz wystąpiły pewne komplikacje podczas zabiegu i obecnie znajduje się w śpiączce
- W śpiączce? - aż usiadłam z wrażenia
- To nie możliwe.. - Marco usiadł na krzesło i schował głowę w dłoniach
- To jeszcze nic nie znaczy - pocieszał nas lekarz - wybaczcie państwo, ale muszę już pójść, do widzenia - pożegnał nas 
- To moja wina Zuz.. to moja wina.. - obwiniał się Marco
- Kochanie, to nie Twoja wina, pojedź do domu, prześpij się, są przy nim jego rodzice, brat.. wszystko się ułoży..
- Brat.. to ja jestem jego bratem, on był moim młodszym bratem, którego nigdy nie miałem..
- Marco.. proszę, chodźmy do domu, nic mu tutaj nie pomożemy
- Jutro przyjadę tu z samego rana i będę siedział tak długo, aż się obudzi - oświadczył mi
- Ja niestety jutro nie mogę z nim być.. myślę, że mi to wybaczy - odparłam
- Wybaczy, on zawsze wybacza.. - uśmiechnął się

Po tych słowach oboje pozbieraliśmy się do domu, najpierw Marco odwiózł mnie, potem pojechał do siebie. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Tej nocy nie mogłam jednak zasnąć.. Minuty trwały wieczność, a sekundy jakby prawie nie mijały.. Myślałam o jutrzejszym meczu, o tym, że może to być dla mnie decydujący dzień.. Myślałam o zgrupowaniu, w końcu wstałam i poszłam zrobić sobie kakao. W kuchni spotkałam Olę
- Ola? Co Ty tutaj robisz? Dlaczego nie śpisz? - zapytałam
- Mogłabym zapytać o to samo.. - odparła - nie potrafię zasnąć, ciągle myślę o Mario.. wiesz jak tu jechałam, to z tą myślą, że zostanę kimś, że nie oddam swojego serca w żadne ręce, że w końcu poczuję się spełniona, że.. - nie dokończyła
- Że się tutaj w nikim nie zakochasz.. zgadłam, prawda?
- Tak.. ale kiedy przedstawiłaś mi Mario.. jakbym poczuła, że jest dla mnie stworzony, wymarzony.. - zaśmiała się
- Mała, ja kiedy tu jechałam byłam chyba najbardziej wrogo nastawiona do tego nowego miejsca, teraz wiem, że to co mnie tu spotyka, to najlepszy czas mojego życia, chociaż przeszłam już z Reus'em trochę - uśmiechnęłam sę
- Nie opowiadałaś.. - uśmiechnęła się
- Nie miałam kiedy - dałam jej buziaka na przeprosiny i poszłyśmy do góry do łóżka i zaczęłam moje opowieści
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale wiem, że promienie słońca wpadające do mojego pokoju obudziły mnie, a osobę którą spała z nogami na mojej twarzy wcale nie przeszkadzały. Zerknęłam na budzik, była 9:15. Zaczęłam łaskotać moją przyjaciółkę po stopach żeby się obudziła. Obudziła się ze śmiechem na ustach, brakowało mi tych naszych wspólnych wstawań, ale nie pora na wspominanie, teraz pora na śniadanie i biegiem na trening.
Zebrałyśmy się, była 10, wychodząc z domu przypomniałam jeszcze rodzicom i bratu, że dziś ważny dla mnie mecz, więc chce żeby byli ze mną, skoro Marco nie może tego zrobić. Oczywiście nie mam mu tego za złe, jednak nie jest mi to na rękę, że tak ważnej osoby nie ma przy mnie w takim dniu.. Nie ważne, nie czas na rozczulenia. Napisałam do Marco tylko sms'a, żeby ucałował ode mnie Mario i pobiegłam z Olą do szatni.
To już dziś, już za chwile, za moment.. Dziś jest ten mecz, wychodzimy na boisko i przestaje istnieć wszystko. Jako kapitan dodaję otuchy wszystkim zawodniczkom, podaję sobie rękę z kapitanem drużyny przeciwnej i zaczynamy grę. Słysząc gwizdek sędziego wiedziałam, że dzisiejszy mecz będzie tylko i wyłącznie dla Mario. W 20 minucie niestety przez naszą obronę przecisnęła się zawodniczka Wolfsburga i padł pierwszy gol. Podniosłam głowę do góry i krzyknęłam, że damy radę! W doliczonym czasie pierwszej połowy padł szczęśliwy gol dla Borussii. Stan gry po pierwszej połowie wynosił 1:1. Z szatni dziewczyny wychodziły w dobrych nastrojach, ponieważ podczas przerwy przyszedł do nas trener sekcji męskiej - Jurgen Klopp. Mijała minuta za minutą, a ja myślałam tylko jakby tu podać żeby coś wyszło z tej akcji, mecz zbliżał się już ku końcowi, ale moja drużyna nie odpuszczała. Na zegarze wybiła 88 minuta, nasza bramkarka wykopała futbolówkę z pola karnego i piłka wylądowała prosto pod moimi nogami. Posłałam ją z całej siły w stronę bramki, zamknęłam oczy i kierując jej lotem w myślach po 5 sekundach zobaczyłam jak cały stadion oszalał. Padł gol! Gol, którego strzelcem byłam ja! W głośnikach rozszedł się głos spikera, który podawał wiadomość z ostatniej chwili!
- PROSZĘ PAŃSTWA MARIO GOTZE WŁAŚNIE WYBUDZIŁ SIĘ ZE ŚPIĄCZKI! CZYŻBY OBUDZIŁ GO NIESAMOWITY GOL NOWEJ ZAWODNICZKI BORUSSII?
- Zuzka! zrobiłaś to! uratowałaś mecz! - podbiegła do mnie Ola, a w tym samym czasie sędzia odgwizdał koniec meczu

Schodziłam do szatni z wielkim uśmiechem na twarzy, widząc też uśmiechy na twarzach kibiców i rodziny wiedziałam, że zrobiłam coś wielkiego. Ciesząc się prawie miałam wejść do drzwi szatni, ale ktoś pociągnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- Maleńka.. jesteś wielka - i dostałam czułego całusa, to był oczywiście Marco
- Marco co Ty tutaj robisz? dlaczego nie jesteś z Mario? - pytałam zaskoczona
- Nie mogłem Cię przecież zostawić w takim dniu, temu durniowi już nic nie jest, dziś śnił mi się i powiedział, że mam iść na ten mecz, bo on by tego chciał, więc jestem - zaśmiał się
- Już się ubieram i
lecimy do niego - obdarowałam go jeszcze całusem i zniknęłam za drzwiami szatni


To był chyba najszybszy
prysznic w życiu, chwile po świętowałam z dziewczynami, ale wiedziałam, że za
drzwiami czeka mój ukochany, więc szybko wybiegłam i pojechaliśmy do naszego
ukochanego Götze


- Marioooo! - wpadłam do
sali i od razu go przytuliłam
- Oooo, Zuzka i Marco, a
gdzie jeszcze jedna osoba? - zapytał zasmucony
- Dzięki, że Ci nie
wystarczamy.. - udałam focha - Ola dojedzie, tylko, że gdybyś nie pamiętał tak
czasami, to ja właśnie wracam z meczu i wyobraź sobie, że Ola też grała -
zaśmiałam się
- O matko! Z głowy mi
wypadło! Jak wam poszło? - dopytywał
- Hmm.. no... wygrałyśmy
- wymamrotałam pod nosem
- No i się nie chwalisz?
- pytał zaskoczony Mario
- Czym mam się chwalić?
Że strzeliłam gola, a w tym samym momencie Ty się obudziłeś? - zaśmiałam się i
ponownie przytuliłam gracza FCB

2 komentarze:

  1. Myślałam, że już całkowiecie zapomniałam o tym blogu, a tu bum dodałaś nowy rozdział! Kocham Cię za niego!
    A co do niego, to bardzo się ciesze, że Mario się wybudził, a Zuzia strzeliła gole w ważnym dla niej meczu! Jeju.. Marco taki kochany, że nie zostawił swojej dziewczyny w tym meczu.
    Czekam na następny!

    Pozdrawaim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. I humor i dramat w jednym. Super czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń