środa, 23 lipca 2014

Od tej strony Cię nie znałem..

Odległość pomiędzy naszymi ustami stawała się coraz bardziej niebezpieczna.. Bałam się, bo jeszcze nigdy nie całowałam się z chłopakiem, znaczy nie wiem czy mogę Marco nazwać chłopakiem czy już mężczyzną. Pociągał mnie bardzo, jak nikt inny.. Ale nie wiedziałam czy jestem już gotowa na to.. Być może on chciał się mną tylko "zabawić"? W tym momencie przez moją głowę przechodziło tysiące myśli, chciałam dać ponieść się chwili. Byłby to chyba najlepszy prezent na szesnaste urodziny, ale domyślałam się, że coś może pójść nie tak. Marco po woli przejmował "inicjatywę", nasze usta dzieliły milimetry a oczy stawały się coraz bardziej szkliste od patrzenia sobie w nie. Byłam gotowa na mój pierwszy pocałunek, ale w tym momencie usłyszałam jak ktoś przekręca klucz od drzwi. Szybko "odskoczyłam" od Marco i położyłam się na kanapie. Bałam się, że to mama, jednak okazało się, że to Piotrek..
- siema! - przywitał go od progu Marco
- cześć.. - powiedział zdziwiony spoglądając na mnie
- hej - powiedziałam z uśmiechem - Marco przyniósł dla nas bilety na jutrzejszy mecz - dodałam
- serio? - zapytał nie dowierzając 
- tak, dla Ciebie i Zuzy - odpowiedziała klubowa jedenastka
- dzięki - uśmiechnął się i przybił "piątkę" Marco
- ja będę już leciał - powiedział Reus
- jeszcze raz dzięki - dodałam prowadząc go do drzwi
- nie ma za co - uśmiechnął się 
- to do jutra - powiedziałam
- do jutra - powiedział wychodząc z mojego domu - a masz koszulkę? - dodał
- koszulkę? - zapytałam
- no wiesz, jak sie idzie na mecz to trzeba się jakoś ubrać, na przykład koszulkę jakiegoś ulubionego piłkarza - wytłumaczył mi
- to nie mam, ale wezmę od brata - uśmiechnęłam się
- a można wiedzieć jakie nazwisko? 
- eeeemm.. chyba Twoje albo Lewego - odpowiedziałam
- rozumiem, to pa! - powiedział i poszedł do samochodu

Weszłam do domu i zobaczyłam szczerzącego się do mnie Piotrka. Przeraziło mnie to troszeczkę, ale wiedziałam, że on robi to tylko wtedy jeśli czegoś chce więc od razu zapytałam "prosto z mostu"
- co jest brat?
- no, no schadzki z Marco Reus'em? od tej strony Cię nie znałem - odpowiedział
- jakie schadzki? co Ty gadasz? - zaśmiałam się
- no przecież widziałem jak na Ciebie patrzył - dodał
- pff.. na pewno interesuje go jakaś szesnastka - odpowiedziałam
- oj widziałem, że interesuje - uśmiechnął się - bez powodu biletów nam nie przyniósł..
- no bez nie.. wczoraj mama wygadała się, że mam urodziny - dodałam
- też chcę takie prezenty urodzinowe - wyszczerzył sie - ale teraz na poważnie, pójdziemy jutro na ten mecz? - zapytał
- no iść możemy - uśmiechnęłam się
- a impreza w domu? - zapytał
- impreza? niby jaka? ja, Ty i rodzice? serio? taka impreza? poza tym ja nie obchodzę - dodałam po raz kolejny
- czuję, że od jutra zaczniesz obchodzić - wystawił mi język
- może.. - dodałam kiedy ktoś zadzwonił do drzwi - otworzysz? jak coś to mnie nie ma - powiedziałam
- no spoko, a jeśli to Lena albo Majka?
- jeśli Majka to pewnie do Ciebie, a jeśli Lena to nie wiem.. wpuścisz to wpuścisz, nie to nie - odpowiedziałam
- okej, to idę

Po raz kolejny położyłam się na kanapie i tylko nasłuchiwałam czy to ktoś znajomy czy tylko jakiś sąsiad, bądź listonosz. Słyszałam głos Leny, mówiła, że ma jakąś bardzo ważną sprawę, więc Piotrek ją wpuścił.. Po kilku sekundach ujrzałam ją w moim salonie. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przyszła z młodym Götze i trzymali się za ręce.. Pomyślałam, że tego dnia w szkole dużo mnie ominęło..
- hej słońce - mówiła po polsku - czemu dziś nie przyszłaś?
- hej, jakoś mnie głowa bolała - wymyśliłam coś na poczekaniu 
- aaa.. okej, no bo wiesz.. nowiny mamy - zaśmiała się
- widzę, widzę - uśmiechnęłam się - gratulacje - dodałam spoglądając w kierunku pary Kraus - Götze
- dziękujemy - odwzajemniła uśmiech - ale widzę, że Ty dziś nie masz nastroju, więc pójdziemy już - dodała
- nie no, możecie siedzieć, ale powiem Ci tyle, że był tu ON i dał mi bilety na jutrzejszy mecz jako prezent urodzinowy.. - oświadczyłam jej
- wow! - powiedziała
- ale to jeszcze nie wszystko.. prawie go pocałowałam.. - dodałam ze spuszczoną głową
- co?! że z Maa..! - przerwała w pół słowa żeby Felix się nie dowiedział
- tak z nim.. - uśmiechnęłam się mimowolnie 
- dobra, opowiesz mi innym razem, też jutro idziemy na mecz - mówiła spoglądając na Felix'a - po meczu podobno jest jakaś impreza pożegnalna dla Lewego w klubie i chłopcy z U-16 też są zaproszeni, będziesz?
- ja nie należę do Borussii, więc raczej nie - uśmiechnęłam się
- a nie liczysz na to, że ktoś może Cię zaprosić? - wyszczerzyła się Lena
- yyy.. nie. - powiedziałam stanowczo
- a ja tak - dodała - dobra, my się zbieramy - powiedziała żegnając się ze mną i moim bratem

Była już prawie 15. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić..W telewizji nie leciało nic poza jakimiś niemieckimi serialami, spać mi się nie chciało. Strasznie mi się nudziło.. Piotrek poszedł do Majki, w domu była tylko mama, bo tato nie wrócił jeszcze z pracy. Na miasto sama wyjść raczej nie mogłam, bo go nie znałam.. Wpadłam na pomysł żeby napisać do Marco, ale trochę się bałam po tej dzisiejszej "akcji". Jednak pomyślałam "raz się żyje", wzięłam telefon i napisałam
~ cześć, tu Zuza. nie miałbyś ochoty wybrać się ze mną na jakiś spacer albo cokolwiek, chciałabym porozmawiać o tym co dziś się stało..
Kliknęłam przycisk WYŚLIJ i poszło.. Przez jakieś 5 minut nie dostawałam odpowiedzi, więc wysłałam jeszcze jednego sms'a..
~ przepraszam, to był głupi pomysł z mojej strony, zapomnij o wszystkim. Zuza

W głębi serca chciałam żeby odpisał mi, że oczywiście możemy się spotkać, ale z każdą minutą bałam się coraz bardziej co się stało, że mi nie odpisuje.. W końcu leżąc na łóżku na ekranie mojego telefonu wyświetliła się wiadomość. Przez moment wahałam się go przeczytać, ale w końcu zdobyłam się na odwagę i go "otworzyłam"
~ hej, przepraszam, że tak długo nie odpisywałem. oczywiście, że możemy się spotkać jeśli nadal masz ochotę, będę czekał dwie ulice od Twojego domu za 15 minut. Marco

Jak to przeczytałam to myślałam, że zacznę skakać z radości, tylko problem w tym co powiem mamie.. Z resztą, coś wymyślę.. Szybko zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się i zabrałam IPhone'a. 
Schodząc na dół powiedziałam mamie, że idę z dziewczynami na zakupy przed urodzinami. Dziwnym trafem nie miała nic przeciwko, więc powiedziałam, że wrócę przed 22. No i poszłam na spotkanie z szanownym Marco Reus'em..

Jak obiecał tak czekał na mnie dwie ulice dalej. Zdziwiło mnie to, że co go widzę to jeździ innym samochodem.. Rano białe BMW, wieczorem czerwone Ferrari... - ma dużo kasy, zdecydowanie za dużo - pomyślałam wchodząc w "skromne progi jego samochodu"..
- czy na pewno nikt Cię nie rozpozna w tym samochodzie? - zaśmiałam się
- wszyscy rozpoznają - odpowiedział dumnie
- chcesz być jutro ze mną na okładkach? - zapytałam zdziwiona
- a Ty ze mną nie? - wyszczerzył się
- no.. niby mogę być, ale po co to komu? 
- żeby być sławna - odpowiedział mi - w dodatku to nie moje autko - zaśmiał się
- nie pasowało mi do Ciebie - uśmiechnęłam się - jak nie Twoje to czyje? 
- Pana Lewandowskiego - wyszczerzył się
- serio?! Lewy dał Ci samochód?! - pytałam nie dowierzając
- no tak - uśmiechnął się - to gdzie jedziemy? - zapytał
- chciałam sobie coś kupić, bo muszę w czymś chodzić.. więc jeśli masz ochotę to może jakieś centrum handlowe? - uśmiechnęłam się
- ale moje ulubione tak? - zapytał
- może być, byle bym nie zbankrutowała - zaśmiałam się
- spokojnie, damy radę - i ruszyliśmy
Po jakiś 30 minutach podjechaliśmy pod czteropiętrowe centrum handlowe. Wydawało się jak dla mnie bardzo drogie, jednakże postanowiłam zaufać Marco. Weszliśmy do środka, prawie w ogóle nie było tam ludzi. Chodziliśmy od sklepu do sklepu. W praktycznie każdym coś kupowałam, albo chociażby przymierzałam..Widać było, że Reus ma gust. Nie wybierał rzeczy byle jakich, stawiał na elegancję, jednak trochę szaloną. Wiedział jak doradzać i przede wszystkim co. Przez niego kupiłam chyba z 10 koszulek, kilka par spodni, parę szpilek, dwie pary trampek jedne Vansy, drugie Convers'y i już miałam wychodzić, ale Marco wziął mnie do FanShop'u Borussii i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Kupił mi koszulkę ze swoim nazwiskiem, podpisał ją i poprosił bym jutro przyszła w niej na mecz. Oczywiście zgodziłam się. Stojąc przy "kasie" zauważyłam śliczny wisiorek pisało na nim " 4ever BVB", jednak kosztował za dużo bym mogła go jeszcze kupić. Marco zapytał mnie czy coś jeszcze bierzemy, kiwnęłam przecząco głową, więc on zapłacił za koszulkę, szalik dostałam gratis i wyszliśmy ze sklepu. Kierując się do samochodu z torbami pełnymi zakupów, Reus zapomniał, że zostawił portfel w tym ostatnim sklepie i musiał się po niego wrócić. Dał mi kluczyki a on sam po niego pobiegł.
Po kilku minutach wrócił z portfelem i mogliśmy już wracać do domu. W samochodzie rozmowa jakoś się sama "kleiła" nawet nie wiem kiedy minęła droga do domu. Jednak jak wcześniej wysiadłam dwie ulice od domu. Wysiadając Marco pomagał mi zbierać torby, kiedy miałam je już wszystkie zatrzymał mnie jeszcze na moment 
- Zuz, co robisz jutro po meczu? bo wiem, że masz jutro urodziny a w klubie jest impreza i nie chciałabyś się przejść? poznać dziewczyny? - zapytał
- nooo, chciałabym, ale nic nie obiecuję - uśmiechnęłam się a on pocałował mnie w policzek i poszłam w stronę domu. 
Wchodząc spotkałam w kuchni mamę, która tylko popatrzyła na moje torby, zaśmiała się i życzyła mi dobrej nocy. Weszłam do pokoju, wykąpałam się i zaczęłam przymierzać wszystko co kupiliśmy. Najbardziej podobał mi się taki zestaw. Stwierdziłam, że jutro pójdę w nim na mecz. Kiedy już wszystko zostało przymierzone położyłam sie do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 
Obudzili mnie rodzice i Piotrek, którzy przyszli o 9 do mojego pokoju z tortem śpiewając sto lat i składając życzenia. Miałam pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki więc tak zrobiłam. Potem posprzątałam trochę w domu z mamą i zaczęłam zbierać się na mecz. Ubrałam to co wczoraj wybrałam. 
Mecz zaczynał się o 15:30, więc o 14:30 wyszliśmy już z Piotrkiem z domu. Po pół godzinie dotarliśmy na nasze miejsca na SIP. Atmosfera była niesamowita, kiedy żegnali Roberta wszyscy płakali, nawet mi poleciała łezka. Potem zaczął się mecz, był bardzo wyrównany, jednak zakończył się wygraną Borussii 2:1. Felix mówił, że impreza ma zacząć się około 20, więc postanowiłam, że pobiegnę do domu szybko się przebrać. "Wpadłam" do domu w takim pośpiechu, że nawet mój tata dziwił się, że kobieta tak szybko potrafi się pozbierać. Wybrałam coś zwykłego, nie chciałam się wyróżniać. Nie minęło 10 minut i znowu biegłam na autobus, który mógł mnie zawieźć pod SIP. 
Kiedy dojechałam wszyscy prawie wychodzili ze stadionu, w tłumie szukałam Marco, ale okazało się, że to on znalazł mnie.
- hej! - pocałował mnie w policzek
- o cześć - uśmiechnęłam się
- jak zdążyłaś się przebrać? - zaśmiał się
- skąd wiesz, że się przebrałam? 
- widziałem Cię na meczu - wyszczerzył się
- rozumiem
- i tak ślicznie wyglądasz - puścił mi oczko - jedziemy?
- mhm.. tylko ja nie wiem czy ja do was pasuję.. - wahałam się
- pasujesz! chłopcy już Cię lubią - dodał
- no to jedziemy - uśmiechnęłam się

No i pojechaliśmy do czyjegoś domu, chyba trenera Klopp'a. Pewna nie jestem, okazało się, że są tam już wszyscy, nawet Lena, Majka, Felix a nawet Osti i Piotrek. Zaczęły się toasty, balowanie i śpiewanie. Tańczyli wszyscy z wszystkimi, ja oczywiście z Marco, a potem to już z wszystkimi chłopakami. Widziałam zazdrość w oczach Ostiego, ale nic z tym nie robiłam.. W pewnym momencie głos zabrał Reus
- halo! słuchajcie! jest tutaj z nami dziewczyna, która obchodzi dziś urodziny i zależy mi na tym żeby polubiła ten dzień, bo jak ona twierdzi "nie lubi urodzin".. zrobimy coś żeby je polubiła? - zaśmiał się
Nagle wszyscy zaczęli śpiewać mi sto lat. Najpierw po niemiecku, potem po polsku i angielsku, w końcu jeszcze Auba śpiewał po swojemu i wszyscy się śmiali. Impreza była na prawdę udana. Koło 22 stwierdziłam, że czas już się zbierać. Podziękowałam wszystkim za wszystko i poprosiłam o taksówkę, oczywiście Marco zgłosił się by mnie odwieźć. Pożegnałam się i wyszliśmy do samochodu.
W drodze  do domu bardzo dużo śmialiśmy się, Marco opowiadał mi historie jakie chłopcy czasami robią sobie nawzajem. Stwierdzam, iż są oni nie obliczalni. W końcu podjechaliśmy pod dom, Marco stanął tak by nie było widać samochodu z okien mojego domu. 
- dziękuję za niezapomniane urodziny - uśmiechnęłam się
- nie ma za co - odpowiedział, już miałam wychodzić, kiedy jeszcze chwycił mnie za rękę - zaczekaj, zapomniał bym, mam coś dla Ciebie - dodał
- dla mnie? jeszcze coś? - zdziwiłam się
- zamknij oczy - wykonałam jego polecenie, on lekko odsłonił rękaw mojego ubrania i zapiął mi coś na nadgarstku - proszę - powiedział uśmiechając się
- ale ja.. nie mogę tego przyjąć.. - uśmiechnęłam się
- możesz, to prezent urodzinowy - powiedział
- więc portfel to była przykrywka do tego by wrócić się po ten wisiorek do FanShop'u tak? - zapytałam
- no mniej więcej, widziałem jak na niego patrzyłaś - dodał
- dziękuję - przytuliłam go
- nic wielkiego - uśmiechnął się patrząc w moje oczy - mogę? - zapytał mając na myśli pocałowanie mnie, ja tylko kiwnęłam twierdząco głową.. Jego usta pierwszy raz musnęły moje, czułam że zaraz będzie tylko lepiej..

__________________________________________________________________
AWWWWW!! *.* znowu skończyłam w takim momencie, hahahaha. Wiem, że mnie kiedyś w końcu zabijecie <3 Ale dobra, mam dla Was kolejny rozdział po dłuuugiej przerwie. Powiem tylko tyle, że w Bułgarii było megaa! Polecam wszystkim, którzy chcą poznać dużo NIEMCÓW! :D Osobiście byłam na finale MŚ w niemieckim barze w centrum Złotych Piasków i zakupiłam sobie koszulkę Hummels'a :D Wracając. Dzięki za 1,5k wyświetleń i wszystkie komentarze. Motywują. Liczę, że ten rozdział też się spodoba. Kolejny nie wiem kiedy. Pozdrawiam MaLinA



















7 komentarzy:

  1. Wow! :))
    Nie spodziewałam się, że tak szybko dodasz jak wrócisz.. A tu proszę taka miła niespodzianka. :)
    Mam nadzieje, że Zuzie urodziny się podobały! Marco.. on... on ja ucałował ! :** Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej ! Czyżby Reus'owi podobała się Zuza ?
    Czas nam na pewno pokażę.. Czekam na nn <3

    Buziaki ;**

    Ps. Jak byś miała chęć i czas to zapraszam do mnie na bloga o Marco :)
    http://milosc-ma-moc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było tyle czekać <3 awww *_* kochana wiedziałam mniej więcej jaki masz plan, ale mimo wszystko aż tak sobie tego wszystkiego nie wyobrażałam <3 jest cudowny <3 te zakupy, prezent, impreza, mecz i wszystko <3 pocałunek <3 matko, ale mi się podoba <3 dziękuje Ci, że dzisiaj dodałaś *_* czekam już na następny <3 buziaki Zuz <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział *0* czekam na kolejny ♥♥ Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3
    + nie chwal się koszulką Matsa bo przyjadę i ci zabiorę hahahha Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega <3 I to zakończenie, Awwww tak słodko. Pisz szybko kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże... Znów...! Ukatrupię cię dziewczyno!
    Praktycznie cały rozdział o Zuzie i Marco.
    Kocham takie rozdziały.
    Są po prostu boooskie.
    No i Reus postarał się. Nie ma co.
    Najpierw niezapomniane urodziny, wisiorek i ten pocałunek.
    Aww... *_*
    Rozdział meeega!
    Niecierpliwie czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie: http://doskonale-rozni.blogspot.com/

    Buziaczki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdzial!!!!<3\Dominikaa

    OdpowiedzUsuń