- i tutaj się zdziwisz.. bo jeden głupi zakład, przekreślił dla mnie być może wszystko..
- to i nią się założyliście!? - wrzasnął Mario
- mhm - odparł Reus
- jak mogliście?! przecież ta dziewczyna.. ona jest wyjątkowa, a wy potraktowaliście ją jak.. - nie dokończył
- dość Mario! rozumiesz? dość! - krzyknęłam - mam dość tego wszystkiego, chciałam najprościej w świecie o tym zapomnieć, ale z wami się nie da, na każdym cholernym kroku spotykam kogoś kto ma z nim coś wspólnego - wskazałam palcem na Marco
- Zuza, spokojnie - odparł Götze
- nie! nie będę spokojna! dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? dlaczego nie powiedziałeś, że grasz tutaj? dlaczego cholera, dlaczego?! - wrzeszczałam na młodego Niemca
- nie myślałem, że go znasz.. i jakie ma to dla Ciebie znaczenie czy gram tutaj czy nie? - zapytał
- ogromne! bo za każdym razem gdy będę przychodziła się z Tobą spotkać, on będzie w pobliżu.. - odparłam
- no, Mario.. może powiesz Zuz prawdę? czy może zamierzasz się przeprow.. - nie dokończył, bo Mario walną go w żebra
- cicho bądź do cholery! - krzyknął na Reus'a
- Mario? o czym on mówi? - zapytałam
- bo ja.. ja tutaj, ja już tutaj nie gram.. - spuścił głowę
- jak to nie grasz, przecież jesteś tutaj, na treningu i w Dortmundzie i w ogóle.. - zgłupiałam
- ale ja.. kilka miesięcy temu.. przeniosłem się do Monachium.. wczoraj, dziś i jutro jestem tutaj, bo mamy przerwę w treningach, przyjechałem do rodziców.. - tłumaczył mi
- czyli wczorajszy.. nic nie znaczył tak? - zapytałam mając na myśli pocałunek - jesteście wszyscy tacy sami! - wrzasnęłam i uciekłam z boiska
- zaczekaj! to dla mnie znaczyło bardzo wiele - wołał za mną Mario, który pobiegł za mną - Zuza! czekaj - w końcu mnie dogonił i złapał za nadgarstek
- czego jeszcze chcesz? - warknęłam ze łzami w oczach
- chcę Ci wytłumaczyć.. - odparł
- tak? więc słucham..
- jesteś na prawdę śliczną dziewczyną - zaczął - na prawdę mi się spodobałaś, ale nie chciałem powiedzieć Ci, że nie mieszkam w Dortmundzie, bo nigdy w życiu nie zrobiłabyś tego co zrobiłaś wczoraj.. wczoraj na prawdę mi się spodobałaś, nie chciałem żeby tak wyszło - kontynuował - nie możesz mieć mi za złe, czegoś co zrobiłaś sama.. Zuza, zrozum, nie chciałem żeby tak wyszło, bo wiedziałem, że za kilka dni będę musiał wrócić do swojego świata - tłumaczył mi
- a po tych kilku dniach co? znikłbyś bez słowa czy jak to sobie wyobrażałeś? - zapytałam
- nie wiem, Zuza, na prawdę nie wiem.. dlatego nie chciałem robić tego co Ty wczoraj zrobiłaś.. - odparł
- przepraszam - powiedziałam ze łzami w oczach
- nie przepraszaj, zapomnijmy o tym dobrze? - zapytał
- mhm - pokiwałam twierdząco głową, a on mnie przytulił
- czyli co? teraz wracamy na Twój trening tak? - zapytał z uśmiechem
- masz ochotę oglądać jak grają dziewczyny? - zdziwiłam się
- no pewnie! konkretnie jedna! - wyszczerzył się
- no to idziemy - powiedziałam z uśmiechem, on objął mnie ramieniem i poszliśmy usiąść na krzesełka na boisku na którym trening mieli jeszcze piłkarze Borussii
Usiadłam z Mario, chwilę spędziliśmy w ciszy, ale nie długo, bo Mario nie potrafił usiedzieć w miejscu i musiał coś porobić..
- zrobimy sobie selfie na pamiątkę? - wystrzelił z pomysłem
- ale ja jestem niefotogeniczna - uśmiechnęłam się
- no Zuzka, tylko jedno - wyszczerzył się
- ale jedno tak? - zaśmiałam się
- jedno razy tysiącpięćsetstodziewięćset - uśmiechnął się
- hahahaha - zaśmiałam się - dobra, niech stracę - dałam się namówić i od razu posypała się cała sesja zdjęciowa, na jednym poważna mina, na innym dziubek, na jeszcze innym głupia mina, było tych zdjęć chyba z trzysta. Mario ma na prawdę fioła na tym punkcie, ale chciałam mu sprawić przyjemność i robiłam sobie z nim te fotki
- ej Zuza, moge na insta? - zapytał pokazując mi jedno ze zdjęć
- a mogę Cię zaobserwować na prywatnym? - zaśmiałam się
- to może ja Ciebie zaobserwuję, bo ja bym się potem od fanek nie opędził - wyszczerzył się
- taaa.. wy i te wasze fanki - wyśmiałam go
- a co? nie jestem przystojny? - zarzucił swoją "grzywką"
- hmm.. pokaż.. - odwróciłam jego twarz " z profilu" - no może trochę
- pff.. wczoraj mówiłaś, że mógłbym być Twoim ideałem - wyszczerzył się
- wczoraj to ja wiele rzeczy mówiłam, a dziś to ja to nie bardzo pamiętam - zaśmiałam się i poczochrałam jego grzywkę
- ejjj! tego nie wolno robić! - upomniał mnie
- jak to nie wolno? - powtórzyłam mój ruch
- chcesz żyć? - zaśmiał się - chyba nie - powiedział to i zaczął mnie łaskotać
- Mario...Ma..Mario.. przestań, proszę, przestań - mówiłam przez śmiech
- dobra - powiedział - pod jednym warunkiem
- zgadzam się na wszystko - nieustannie mnie łaskotał
- powiesz mi coś dobra? - zakończył "męczarnię"
- co chcesz wiedzieć?
- płakałaś wczoraj przez Marco? - zapytał, a z mojej twarzy zszedł uśmiech
- nie, skąd taki pomysł? - udawałam, że nie wiem o co chodzi
- miałaś mi powiedzieć - dodał
- może i przez niego, co to ma za znaczenie?
- dowiedziałaś się o zakładzie? - zapytał
- dowiedziałam się, ale powiedział, że kiedy się zakładał to jeszcze się we mnie nie zakochał, a teraz mnie kocha.. - odparłam
- to mój przyjaciel, ale ustawię go "do pionu" - powiedział młody Niemiec
- ehkhem.. - ktoś "zakaszlał" obok nas - przeszkadzam? - zapytał Marco
- nie, ja właśnie szłam do szatni się przebrać na trening - powiedziałam zabierając torbę
- pójść z Tobą? - zapytał uśmiechnięty Mario
- nie trzeba - zaśmiałam się i poszłam do szatni, zostawiając ich razem
Wchodząc do szatni czekały już na mnie Lena i Majka, które widziały, że zdecydowanie od rana poprawił mi się humor. Poznałam jeszcze kilka dziewczyn z drużyny, na razie nie zapamiętałam żadnego imienia oprócz Katy. Kiedy wypakowywałam ubrania z torby treningowej zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam telefonu i, że został on razem z Mario i Marco. Stwierdziłam, że mam jeszcze chwilkę czasu, więc pójdę do nich i zabiorę go, a potem wrócę i przebiorę się. Jak pomyślałam tak zrobiłam, zmierzając po woli w stronę krzesełek obok murawy usłyszałam jak rozmawiają między sobą, nie chciałam podsłuchiwać czy coś, ale rozmawiali tak głośno, że mało co nie krzyczeli..
- co to ma znaczyć? jesteś normalny? - unosił się Götze
- niby co? podoba Ci się co? - zapytał Marco
- stary, to nie ma znaczenia, ona płakała wczoraj przez Ciebie pół wieczora! - odparł Mario
- co? stary, co Ty gadasz? jak płakała? skąd to wiesz?
- poznałem ją wczoraj na imprezie, którą razem z bratem organizowali w domu, poszedłem odebrać z niej Felix'a i tyle.. - odpowiedział mu gracz FCB
- mówiła coś? coś o mnie..? - zapytała klubowa 11
- mówiła tylko coś, że ten "idealny" okazał się "nieidealny".. chodziło o Ciebie?
- być może.. ale ona nie chce ze mną rozmawiać rozumiesz?
- o co wy się założyliście tak na prawdę? - zapytał Mario
- o to, że.. że ją pocałuję.. i tak prawie wypadło na jej urodziny.. - odparł mu Reus
- i może mi jeszcze powiesz, że nie wiedziałeś co?
- cholera Mario.. wiedziałem, ale wtedy.. tego wieczoru nie myślałem już o zakładzie.. - odpowiedział
- to o czym Ty do cholery myślałeś? - wrzasnął
- o tym, że się w niej zakochałem.. - spuścił głowę
- zakochałeś się? Ty? Ten Marco Reus? - zapytał z niedowierzaniem Götze
- tak Mario, ten Marco Reus się zakochał - odparł a ja już nie wytrzymałam
- hej, telefonu zapomniałam - uśmiechnęłam się
- długo tu stoisz? - zapytał Marco
- nie, dopiero przyszłam a co? - skłamałam
- nie, nic - powiedział podając mi "gadżet" - proszę
- dziękuję - uśmiechnęłam się i poszłam do szatni
Idąc do szatni zastanawiałam się nad tym co usłyszałam stojąc niedaleko chłopaków. Zastanawiałam się, czy wtedy Marco mówił prawdę.. Z każdą minutą i sekundą coraz bardziej mi go brakowało. Jednak, kiedy wyszłam na murawę boiska na którym miał odbyć się trening, poczułam się jakoś dziwnie. Jakbym wracała wspomnieniami do Polski, jakby to boisko to było to samo na którym trenowałam przed wyjazdem z ojczyzny. Zabrałam piłkę i zaczęłam swobodnie "podbijać" z każdym odbiciem czułam się coraz bardziej pewnie. Zaczął się trening, monotonność, kilka kółek, potem "klepa", podbijanie, aż w końcu się doczekałam robienia trików, zwodów itp. Uwielbiałam to robić, w końcu kiedy byłam młodsza wzorowałam się na Ronaldinho. Nie zawsze mi wychodziło wszystko jak bym chciała, ale podobno trening czyni mistrza, więc trzeba trenować. Po czasie przeznaczonym na "zabawy" z piłką przyszedł czas na krótką grę. Zostałam kapitanem mojej drużyny. Grałyśmy po 6 w czterech drużynach, więc ustawiłam rozegranie 1-2-1-2. Szło nam całkiem dobrze, strzeliłam kilka goli, co nie uszło bez uwagi siedzącego z boku boiska trenera Kloppa.
Po skończonym treningu, kiedy wszystkie szłyśmy do szatni zaczepił mnie Klopp.
- Witam, jestem..
- Pan jest Jurgen Klopp, dobrze Pana znam - uśmiechnęłam się - Zuza, bardzo mi miło - przedstawiłam się
- widziałem dziś, że bardzo dobrze sobie radzisz - uśmiechnął się
- a dziękuję
- wykończenia akcji mogliby się od Ciebie uczyć piłkarze z mojej drużyny - zaśmiał się
- niech Pan nie przesadza - zawstydziłam się
- no, ale kiedy ja mówię prawdę, taki na przykład.. o! Reus - powiedział wołając Marco, który właśnie przechodził z Mario
- ja? - zapytał niepewnie
- tak Ty, Reus.. mógłbyś uczyć się od niej wykańczania dobrych akcji, a nie.. - odparł trener
- Marco jest bardzo dobrym graczem tak samo jak Mario - próbowałam go bronić
- widzi trener - wtrącił się Götze - jesteśmy dla niej wzorem - wyszczerzył się
- nie powiedziałam nic takiego - wystawiłam język młodemu Niemcowi
- chcesz żebym zrobił to co wcześniej? nawet Marco by Cię nie obronił - zaśmiał się
- nie rób, bo będziesz śmierdział - zaśmiałam się - przepraszam Pana panie trenerze, ale wybaczy Pan a ja pójdę się wykąpać? - zapytałam
- naturalnie, liczę że kiedyś przyjdziesz do nas na trening i pokażesz chłopakom jak się na prawdę gra - zaśmiał się
- oczywiście, jeśli tylko dostanę zaproszenie - uśmiechnęłam się
- więc zapraszam i jak na razie do zobaczenia - pożegnał się Jurgen
- do zobaczenia - odparłam - Mario jedziesz już do domu czy poczekasz na mnie? - zapytałam
- emmm.. bo ja już muszę jechać, ale.. Marco chętnie poczeka - uśmiechnął się
- tak, ja chętnie poczekam - dodał Reus
- okej, to ja będę za 10 minut - odparłam - to pa Mario - powiedziałam przytulając go
- nie dziękuj - szepnął mi do ucha
- nie żyjesz - odparłam mu
- pa Zuza - puścił mi oczko, kiedy odchodził
Ja udałam się do szatni, w której czekały na mnie dziewczyny "spragnione" wiadomości z tego o czym rozmawiałam z Klopp'em. Wszystko im wytłumaczyłam i opowiedziałam, kiedy brałam prysznic. Potem szybko się przebrałam, spięłam włosy w niesfornego koka i wyszłam z szatni do czekającego na mnie Reus'a
- jestem - uśmiechnęłam się
- dobrze, więc idziemy? - zapytał
- tak, odwieziesz mnie do domu?
- pewnie - uśmiechnął się - proszę - powiedział otwierając przede mną drzwi do samochodu
- dziękuję, dziś znowu innym? - zaśmiałam się
- tak wyszło, ale to nie mój tylko Mario - odparł
- jak to Mario? to czym on wrócił do domu? - zapytałam zdziwiona
- eeee.. z buta, bardzo chciał żebym Cię odwiózł i tak wyszło.. - dodał
- kiedyś go zabiję - uśmiechnęłam się wsiadając do samochodu
Przed kilka minut panowała niezręczna cisza, grała tylko muzyka, która już nie dawała mi spokoju. Chciałam jakoś zacząć rozmowę, ale nie wiedziałam co powiedzieć, w końcu to on przerwał tę głuchą ciszę..
- dzwoniłem do Ciebie kilka razy, wiesz? - zapytał
- wiem - odparłam
- dlaczego więc nie odbierałaś?
- nie byłam gotowa - uśmiechnęłam się lekko
- a teraz? - zapytał
- co teraz?
- teraz jesteś gotowa porozmawiać ze mną?
- hmm.. chyba tak - odparłam
- więc?
- więc co? - zapytałam
- pogadamy?
- możemy - zgodziłam się i znowu zapadła ta głupia cisza, którą chciałam za wszelką cenę przerwać.. - wiesz..
- hmm?
- słyszałam dziś.. słyszałam jak rozmawialiście.. - powiedziałam
- wiem, że słyszałaś.. - odparł
- skąd wiesz? - zapytałam
- z nikąd się tam nie pojawiłaś tak nagle - uśmiechnął się
- no niby tak - uśmiechnęłam się - ale jeśli to co powiedziałeś Mario to prawda, to było to na prawdę.. na prawdę słodkie - powiedziałam patrząc w jego śliczne oczy
- więc wybaczysz mi? - zapytał zatrzymując się przed moim domem
- to zależy - uśmiechnęłam się
- od czego? - zdziwił się
- od Ciebie - wyszeptałam patrząc w jego oczy, a on zaczął się do mnie po woli przybliżać..
________________________________________________________________
OKEJ, OKEJ JEST KOLEJNY! :D Witam Was serdecznie! Mamy kolejny rozdział, trochę Mario pomógł rozwiązać problem Zuzki i Marco, ale czy to już na pewno koniec ich problemów? Jak myślicie czy coś zakłóci teraz ich być może związek? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale, kiedy pojawi się też kolejny bohater.. Jaki? TAJEMNICA! Ciiii :P - jak na razie oddaję Wam ten rozdział z tej okazji, że Pszczółki wygrały Super Puchar z Bayernem! :D Dzięki za komentarze, bo one motywują i jeśli tu jesteście to zostawiajcie je po sobie. PROOOSZĘ! <3 Pozdrawiam MaLinA
Jak ja czekałam na kolejny rozdział i w końcu jest. Za końcówkę do cię chyba uduszę, albo nie bo nie będzie kto miał pisać tego opowiadania. Mario jest fajny ale tylko jako kumple a nie chłopka, za to Marco <3 mmm <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńMario taki wspanialy pomogl kumplowi ;))
OdpowiedzUsuńmowilam ze kocham twoje rozdzialy?♥
czekam na nexta ;)
Znów zakończenie w takim miejscu. Chcę kolejny szybko bo nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńZawalisty rozdzial tak bardzo!*-*
OdpowiedzUsuńMarco i Zuza razem,fajnie by bylo xdxd
czekam na next \Dominika;*
Świetny rozdział ale ta końcówka. Lubisz trzymać w napięciu ?? Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały<3
OdpowiedzUsuńBoshe dziewczyno ja cie kiedys zabije. Jak Boga kocham.
OdpowiedzUsuńMusisz przerywac w takich momentach? To juz krorys rozdzial z kolei.
Zuzka taka tajemnicza i niedostepna do Marco w tym samochodzie.
To bylo przecudne.
A to jak Mario potraktowal Zuz to powinien sie wstydzic!
Drugi Reus? Ci on myslal, ze sie nia pobawi, a pozniej sobie wyjedzie do Monachium?
A Reus jaki zazdrosny o Zuz. Slodkie ti bylo. ;))
Niecierpliwie czekam na nn. ;))
Buziaczki... ;**
<3
OdpowiedzUsuńZyskałaś nową czytelniczkę, chociaż na bloga natrafiłam przypadkiem. :P
OdpowiedzUsuńUrocze dialogi :)
Życzę weny :*
Po prostu <33
OdpowiedzUsuńSuper blog ;) Zapraszam na mój ;3 http://ada-and-marco.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń